MELSZTYN
   TURYSTKA Z WARSZAWY BĘDĄC NA WAKACJACH WYBRAŁA SIĘ  WRAZ Z SYNAMI NA WYCIECZKĘ DO MELSZTYNA. POSTANOWILI  OBEJRZEĆ WSCHÓD KSIĘŻYCA Z ZAMKOWEGO WZGÓRZA. SCHODZĄC  W DÓŁ PO ZMROKU NA DRODZE USŁYSZELI TĘTENT KOŃSKICH KOPYT. SĄDZĄC, ŻE TO KTOŚ Z OKOLICZNYCH ROLNIKÓW PROWADZI KONIA NIE OGLĄDAJĄC SIĘ SZLI DALEJ. NAGLE OBOK NICH PRZEJECHAŁ W ROZWIANYM PŁASZCZU JEŻDZIEC NA KARYM KONIU. ZASKOCZENI ZESZLI NA BOK DROGI A TAJEMNICZY MĘŻCZYZNA WRAZ Z KONIEM NA ICH OCZACH ROZWIAŁ SIĘ  W POWIETRZU.
   INNY  TURYSTA SPACERUJĄC WZDŁUŻ DUNAJCA RÓWNIEŻ USŁYSZAŁ NARASTAJĄCY TĘTENT KOŃSKICH KOPYT. WYDAWAŁO MU SIĘ, ŻE NA ZAMEK PĘDZI JAKIŚ KONNY ODDZIAŁ LECZ MIMO UWAŻNEGO WYPATRYWANIA NIKOGO NIE ZAUWAŻYŁ A ODGŁOS CICHŁ W ODDALI.
           (WG. KSIĄŻKI " DUCHY POLSKIE" B. WERNICHOWSKIEJ I M. KOZŁOWSKIEGO)